niedziela, 7 sierpnia 2011

Nałóg

Stanęłam przedwczoraj na wadze i......... kurde  ..160 kg.
Przez 8 miesiecy bujałam się w okolicy 155kg. raz ciut więcej , raz ciut mniej .
Jakieś trzy tygodnie temu udało mi się znaleźć lekarza , który trafił w końcu na sposób na moje rany na nogach i uwolnił mnie od bólu  . Rany na nogach są właściwie wyleczone i nie bolą i teraz siedze bez opatrunków i nic nie cieknie no i świat nabrał barw
. Jeszcze tylko na noc muszę zakładać bandaże, żeby nie  rozdrapać gojącej się skóry  i swędzącej czasami.
To niesamowite uczucie  , kiedy nic nie boli.
No i ta Pani doktor powiedziała mi, że koniecznie muszę schudnąć. Ja o tym oczywiście wiem.
Ale słowo "muszę" znowu zadziałało - i mimo zwiększenia dawki leku na odwodnienie   - utyłam prawie 5 kilo.
Moja reakcja  na ten nowy rekord   była  reakcją idioty. Kupiłam 300 g wiśniówki lubelskiej i wypiłam.\
Podroby natychmiast udowodniły mi swoje istnienie. i wczoraj postanowiłam odpuścić. No bo przecież podobno jestem homo sapiens.
A cała moja dotychczasowa działalność pokazywała ,że "homo" to może i jestem,  ale "sapiens" to nie bardzo .
Cały dzień radziłam sobie i dopiero jak zwykje wieczorem zeżarłam 4 kromki chleba = standart  = wieczorne ataki głodu  i reakcja jak u narkomana - "jeszce tylko ten raz , a od jutra będę ok." .
Dzisiaj  co prawda , stanęłam na wadze i już 2 kilo mniej. Wiem , że  to czysta fizjologia , ale i tak podniosło mnie to na duchu.
No i pilnuję się -ale mam takie odczucia jak wtedy kiedy odstawiałam palenie .
Nie jestem głodna  ..............o nie wręcz można powiedzieć , że uczucie pełności jest dominujące .
Ale mam po prostu potrzebę jedzenia .
I jak już jem , to ta potrzeba nie zmiejsza się.
Właściwie gdybym mogła, to bym jadła cały czas.
 Bo wtedy nic nie muszę ,   no bo jem, to wtedy mam spokój, nic się złego nie dzieje.
A guzik prawda , właśnie ,że sie dzieje.
JEM.
Rzucenie palenie było znacznie łatwiejsze niż rzucenie jedzenia.
Palić przestałam i szlus , a jeść niestety czasem muszę . Bardzo trudno walczy się z takim nałogiem , którego nie można odgrodzić murem a jedynie należy kontrolować - narazie daję rade , ale jak przyjdzie wieczór to będzie kłopot.
No i zeżarłam całą kalarepkę , a obiad za jakieś 2 godziny.
 Ech , cięzkie jest życie nałogowca kroczącego drogą poprawy.

niedziela, 17 lipca 2011

I jak tu żyć

Moje życie to huśtawka. Sama sie wpędziłam w kozi róg , a teraz cierpię.  Miałam pisać codziennie, ale jak tu pisać cokolwiek jak ból zabija jakąkolwiek chęć do działanie . Jakby mi ktoś wyrywał łydkę , potem w tą ranę wbijał szpilki , a potem to wszystko przypiekał.
Przepłakałam parę godzin w nocy. Jak już zaczęłam powywać ,  to nie mogłam sie opanować.
 Byłam jak samonakręcająca się machina do produkcji łez jak groch. Rozczulałam sie nad sobą  i płakałam , płakałam, płakałam.

A POTEM BOLAŁA MNIE JUŻ TYLKO GŁOWA I BYŁO MI NIEDOBRZE ( od leków przeciw bólowych które łyknęłam w ilościch kosmicznych ) .

Ale okazało się , że nawet taki ból ma swój sens, bo jak nic nie boli to świat jest taki piekny .
Teraz siedzę i myślę , że jutro -  najpóźniej   - muszę znowu zmienić opatrunki na nogach i jazda bez trzymanki zacznie się od nowa. I cudny świat mrocznieje. Eeechchchchch.
Zbieram się cały czas , żeby napisać coś o sobie i zrobić własny wygląd bloga, ale na tą chwilę i tak dla mnieduży sukces , że piszę.
Moje życie to trwanie od jednej zmiany opatrunku na nogach do drugiej. UUUUUUUUUUUUU  - ależ ja uwielbiam dramatyzować . Przecież mam i robię mnóstwo innych rzeczy.
Ale do rzeczy - niekiedy udaje mi się i po zmianie opatrunku  tylko chwilkę poszczypie i...................3 dni radosnej wolności.
A czasem , to tak jak ostatnio  -   z trzech dni zastaje mi 1.5 dnia.
Jutro idę zapisać sie na leczenie ran światłem  - to moja kolejna nadzieja i sama znalazłam to necie.
Przychodnia która wyssała ze mnie już 500 zeta oczywiście nie posiada takiej terapii , a może mają i powiedzieli by mi o takiej możliwości po - powiedzmy 10 wizycie.
Jeszcze nie doczytałam o możliwościach jakie mam na B. nie weim czy można mieć galerie , ale spróbuję wkleić  jedno zdjęcie  - bo jednak chce się żyć jak można ogladać takie cuda

Opcja

piątek, 15 lipca 2011

Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku

Długo nie mogłam się zdecydować. Oglądałam blogi na Onecie i w WP . No i Blogera oczywiście. po rozważenie wszystkich za i przeciw zdecydowałam się na Blogera.
Parę rzeczy jeszcze trzeba uzupełnić. O paru napisać wstecznie.
Zastanawiam sie czy nie założyć kilku blogów - bo moje wycieczki i podróże domagają sie opisów.
O pasjach też by dużo trzeba. Jeszcze nie wgryzłam się w mozliwości Blogera. Bo jak tu zdjęcia publikować.
Jak pisać o moich zwierzakach.
O moich przemyśłeniach , o moim życiu ..........w końcu.
Ale najpierw nauczę sie trochę o możliwościach Googli  i spróbuję zrobic dobry wystrój mojego Bloga/
Opcja